Rowerem i bez roweru

poniedziałek, 5 września 2011

Waniewo-Śliwno / maj 2010



Kiedy już woda trochę opadnie po wiosennych roztopach, warto wybrać się do serca doliny Narwi, na kładkę edukacyjną Waniewo-Śliwno. To malownicze miejsce odwiedzaliśmy wielokrotnie, rowerowo i bezrowerowo. W maju 2010, w ramach oswajania latorośli z turystyką, przeprawiliśmy się przez liczne w tym miejscu koryta Narwi bez jednośladów. Wystarczającą atrakcją wydawała nam się dwulatka na pływających pomostach. Na kładkę dojechaliśmy samochodem od strony Białegostoku. Jadąc szosą prowadzącą w stronę wsi Kruszewo, skręciliśmy z tej drogi w okolicach wsi Konowały i dalej kierowaliśmy się na Śliwno. Alternatywna trasa to zjazd z trasy Łapy - Pszczółczyn do wsi Waniewo. Nadnarwiańskie krajobrazy były dla nas wystarczającym powodem wycieczki, obawialiśmy się jednak, że nie zainteresują małej dziewczynki. Ku naszemu zaskoczeniu, aż piała z zachwytu. A kiedy okazało się, że przeprawa wymaga czasem przeciągania liny albo zamoczenia sandałków – radość była jeszcze większa. Mniej więcej pośrodku trasy zorganizowaliśmy mały piknik na wieży widokowej. Jedliśmy drugie śniadanie podziwiając panoramę doliny Narwi. W pewnym momencie kładkę pod nami przecięło dwóch rowerzystów. Westchnęliśmy cicho, bo przeprawa rowerowa byłaby może bardziej atrakcyjna, jednak „uśmiech dziecka nagrodą za trud wychowawcy”, więc żal za dwoma kółkami trwał krótko.
Do Białegostoku wróciliśmy głodni, choć syci narwiańskich pejzaży. Ukoronowaniem rodzinnego przedpołudnia były pierogi na Artyleryjskiej, które zmietliśmy błyskawicznie. I bez roweru można się turystycznie rozerwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz